Ehm… Hej? Teraz wypada, żebym
tradycyjnie napisała kilka słów, nie? I pewnie będzie długo, bo jak
zwykle, chociaż kto wie – w głowie mam mętlik, a to, co akurat
słucham – Joerge Méndez – „Cold” – wcale mi nie pomaga. No ale cóż,
spróbuję.
Właściwie nie wiem, co tutaj się wydarzyło. Cała ta księga…
Planowałam ją od lat, odkąd po raz pierwszy usłyszałam moje ukochane
Poets of the Fall – „War” i które towarzyszyło mi przy pisaniu
większości epilogu (kto nie widział, zapraszam w pierwszej kolejności,
żeby uniknąć spojlerów!), ale i tak nie spodziewałam się, że efekt będzie
właśnie taki. Miałam jedynie świadomość, że sparowanie Rafaela z Eleną
będzie trudne, zresztą tak jak i ich charaktery, opisanie przemiany obojga
i połączenie tej dwójki w taki sposób, żeby wydało się to naturalne.
Nie wiem, czy Waszym zdaniem mi to wyszło, ale ja jestem w zupełności
usatysfakcjonowana. O długości części nie wspomnę, bo to, że z planowanej
setki zrobiło się nagle trzysta pięćdziesiąt rozdziałów, to już chyba u mnie
tradycja. I szczerze powiedziawszy, według oryginału, śmierć Eleny miała
mieć miejsce przy końcu opowieści, a ja powinnam uraczyć Was jeszcze
kilkunastoma rozdziałami właściwego zakończenia, ale… Cóż, stwierdziłam, że tak
będzie lepiej, bo w trakcie pisania (i to nie tylko tej części) wiele się
zmieniło, a pewna osoba (mówiłaś, że mogę na Ciebie w razie co
zrzucić!) jedynie utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
Mam wrażenie, że plotę od rzeczy. Tak czy inaczej,
podejrzewam, jaka może być reakcja na końcówkę, ale tak wiele razy pisałam coś,
za co teoretycznie ktoś kiedyś zechce mnie zabić, że chyba powinnam się
przyzwyczaić – i Wy również. Od początku wiedziałam, że dojdzie do czegoś
takiego, poza tym podkreślałam możliwość śmierci Eleny tak wiele razy, zwłaszcza
powołując się na niezmienność wizji Isabeau… Z samego epilogu jestem
bardzo zadowolona, a to u mnie rzadkość. Sądzę, że chociaż ten jeden
raz zrobiłam wszystko dokładnie tak, jak chciałam, a może nawet lepiej.
Początkowo ten moment miał być zupełnie inny i mniej krwawy, ale po scenie
z Katherine z poprzedniej części, pomyślałam, że w przypadku
Eleny, Isobel powinno być stać na coś o wiele więcej.
Co mogłabym jeszcze dodać? Oczywiście tradycyjnie dziękuję
Wam za to, że wytrwaliście ze mną tyle czasu. Co więcej, nadal Was przybywa, a ja
jestem w szoku za każdym razem, kiedy otrzymuję kolejnego mejla albo
wiadomość na GG od osób, które z jakiegoś powodu czytają i chcą mnie
poznać. Pierwszym miejscem w plebiscycie na najpopularniejszego autora,
organizowanym przez Katalog Opowiadań o Wampirach, całkiem mnie
rozbroiliście – a ja po raz kolejny napiszę, że bardzo dziękuję. Trochę to
już przestarzałe, ale wywiad ze mną znajduje się [TUTAJ].
Cóż, tak przyszło mi do głowy, że w takim wypadku mogę
zorganizować małe Q&A. Jeśli ktoś czuje niedosyt, śmiało piszcie pytania –
tu, pod tym postem, również z anonima, bo to nie czyni mi różnicy. O ile
nie będą zbyt osobiste albo za bardzo nie wnikną w fabułę opowiadania,
odpowiem na nie w osobnym poście, który pojawi się wraz z prologiem
kolejnej części, która…
O, ale o tym za chwile. Na początek część właściwa
podziękowań:
Guśce – bo pisanie tej części szło mi tym sprawniej, kiedy przekonałam się, do jakiego stopnia oczarowała Cię para Elena i Rafael. Dziękuję za wszystkie te rozmowy, poświęcony czas i sprawdzone rozdziały. W wielu kluczowych momentach, kiedy miałam wątpliwości, dodawałaś mi pewności, zawsze dając mi do zrozumienia, czego zabrakło i co powinnam dodać, by efekt był jeszcze lepszy. Jestem za to bardzo wdzięczna – za wszystko w zasadzie, zwłaszcza za te liczne rozmowy przez telefon.
Gabi – czyli mojej „złotej rybce”. Ty jesteś ze mną zawsze, odkąd pamiętam, a ja nie żałuję momentu, w którym nazwałam Cię moją najlepszą przyjaciółką. Uwielbiam te nasze codzienne rozmowy; nawet milczenie, bo zawsze przychodzi nam tak naturalnie. Dziękuję za cierpliwość do mnie, moich pomysłów i fragmentów, którymi tyle razy Cię zasypywałam (i zasypywać będę). Wciąż uważam, że to nasze króciutkie spotkanie w wakacje było najlepszych prezentem od losu, jaki mógł mnie spotkać. A następnym razem będzie jeszcze dłużej (i może mniej nietypowo)!
Kaslet – którą poznałam stosunkowo niedawno, ale cieszę się z tego niezmiernie. Każdy Twój komentarz zawsze poprawiał mi humor, tak jak i mejle, które udało nam się wymienić. Dziękuję Ci za wszystko, no i mam wrażenie, że nadmiar zadań z matematyki i chemii aż tak Cię nie przytłoczy, byś nie miała czasu dla siebie. Powodzenia!
Rufusowi – czyli dziewczęciu, które tak bardzo dręczę moimi końcówkami (przepraszam!), co jednak nie zraziło jej do czytania. Dziękuję Ci za każdy komentarz, ciepłe słowo i to, że po prostu Tutaj jesteś. To ma dla mnie wielkie znaczenie, tak jak i świadomość tego, że ktokolwiek docenił moją historię w choć niewielkim stopniu.
Karolci – z którą przeprowadziłam kilka motywujących rozmów na GG. Dawno nie rozmawiałyśmy, prawda? Ale jestem Ci wdzięczna za chociaż tę odrobinę ciepłych słów, czasu i tego, że parokrotnie brałam się za rozdział ze świadomością, że czekasz. Za to, że cierpliwie podsyłałaś mi błędy, również dziękuję, bo w ten sposób te części na pewno bardzo wiele zyskały, zwłaszcza przy moim roztrzepaniu i wiecznym braku czasu na przejrzenie rozdziałów przed publikacją.
Crazy Girl – bo jednak przez pewien czas ze mną byłaś. I nieuczciwe byłoby, gdybym powiedziała, że nic Ci nie zawdzięczam. Wciąż zachwycałaś mnie entuzjazmem i tym, jak bardzo „uzależniłaś” się od tego opowiadania. Pamiętam nasze rozmowy, ciepłe słowa i tych kilka razy, kiedy brałam się za rozdział, by móc podesłać Ci chociaż fragment przedpremierowo – tak na poprawę humoru. Bez względu na wszystko, za to z czystym sumieniem Ci dziękuję.
Dziękuję każdemu, kto przeczytał, ale z jakiegoś powodu
się nie ujawnił – bo wiem, że takie osoby są i w zupełności to
rozumiem.
Dziękuję również Tobie, jeśli
dotarłeś do tego momentu – nieważne czy teraz, czy za całe miesiące albo lata.
Nie wiem, czy ta wiadomość Was usatysfakcjonuje, ale to
oczywiście wciąż nie jest koniec. Prolog siódmej księgi pojawi się już 7
listopada 2016, o ile do tego czasu mnie nie zjecie. Ale to tylko
tydzień, prawda? Zresztą opis nowej części już jest dostępny na blogu, [TUTAJ].
Dla zainteresowanych wrzucam statystyki do tej księgi [KLIK].
Mój Word mnie nienawidzi.
Tak więc do Przebudzenia…
Cześć! Jeszcze trochę mi rozdziałów zostało do przeczytania całości "Światła", ale do końca tygodnia postaram się wszystko nadrobić, aby w "Przebudzeniu" postarać się już być na bieżąco. Ale jak sama wiesz to jest naprawdę trudne - i ten stan "Chcę czytać, ale mi się nie chce". Ech, wielka szkoda, że nie da się tego pozbyć za pomocą jakiegoś leku czy coś. Teraz zaczęła się dla mnie ponownie szkoła, więc wieczorami leżąc już w łóżku na pewno po parę rozdziałów przeczytam. Mam ich w końcu tylko 51 + Epilog. :D
OdpowiedzUsuńSzczere mówiąc czuję się trochę dziwnie wiedząc, że kolejna część została już zakończona. A przecież tak niedawno dopiero co się zaczęło tak naprawdę... To naprawdę zadziwiające, że potrafisz napisać rozdział (tak długi!) w jeden dzień i codziennie wstawiasz kolejne rozdziały tej niezwykłej historii. Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że trafiłam właśnie na to opowiadanie, kiedy prawdopodobnie szukałam czegoś do czytania. Minęło już tyle czasu, że naprawdę nie wiem jak to się stało, że wylądowałam na Twoim blogu. Jeszcze wtedy na Onecie. Teraz się samej siebie pytam czemu zamiast od razu na Blogspocie czytać męczyłam się na Onecie. I jednym z powodów na pewno będzie to, że jeszcze te cztery ( ;o ) lata temu w ogóle nie umiałam się nim posługiwać. Naprawdę, to było dla mnie skomplikowane.
Sprawdziłam to czego słuchałaś, a może wciąż słuchasz, i trochę się smutno człowiekowi zrobiło. Poza tym ten ptaszek na zdjęciu wygląda tak smutno. Smutniejszy jednak jest fakt, że to już koniec kolejnej części. Zdaję sobie sprawę z tego, że z każdą księgą jest coraz bliżej do końca „Zagubionych w czasie”. Nie mam pojęcia jak się będę czuła, kiedy opowiadanie zostanie zakończone – już teraz jestem nieco rozbita i nie potrafię ułożyć słów w sensowne zdania. Najprościej mówiąc – jest mi po prostu smutno.
I oczywiście dziękuję ślicznie za podziękowania. <3 Nasze rozmowy były, są i mam nadzieję, że wciąż będą tak samo niezwykłe jak już od dobrych prawie czterech lat. Szybko zleciał ten czas, a jeszcze nie tak dawno zarywałam nocki, bo koniecznie musiałam doczytać ten następny rozdział i chodziłam nieprzytomna przez resztę dnia. Nie żałuję. Było warto. I gdybym mogła to bym to powtórzyła raz jeszcze. <3 Fragmentami rozdziałów możesz mnie zasypywać dalej, uwielbiam to. Nawet jeśli czasem odpiszę po godzinie wzwyż. ;_;
No i gratulacje! Kolejna księga zakończona, niedługo rozpoczynasz kolejną.
Można by powiedzieć, że takie „ciągnięcie” tylko „niepotrzebnie” przedłuża całą fabułę, nudno i w ogóle. Ale nie w przypadku Twojej twórczości – nie wyobrażam sobie, że wszystko co zostało do tej pory opisane miałoby się stać dajmy na to trylogią. Ile wątków trzeb byłoby odpuścić, aby z tylu ksiąg (zarówno tych co były jak i tych co będą) zrobić trzy. Jest tego dużo, naprawdę dużo i kiedy zaczynałam byłaś w trakcie pisania „Północy” i już wtedy te rozdziały, które były przede mną to było dużo, a co powiedzieć teraz, kiedy jest sześć zakończonych ksiąg, a za tydzień zaczyna się siódma.
I chyba tutaj już zakończę, bo nie wiem co jeszcze mogłabym dodać. Jeszcze raz gratuluje, że udało Ci się napisać tak wiele rozdziałów, tak wiele stron. Można tylko pogratulować. <3
PS – dziękuję za podsyłanie teraz Petera. <3
Twoja złota rybka, Gabi
Hej
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję za podziękowania. Wiesz, że ja zawsze czytam chociaż ostatnio brak mi czasu i sił na komentowanie, a czasem muszę nadrobić trochę więcej rozdziałów. Wolę opowiedzieć Ci o tym przez telefon co myślę o danym rozdziale chociaż nie zawsze jest co:) Bo twoje rozdziały są świetne- przeważnie. Czasem dobre, a jak coś schrzanisz to skopię Ci tyłek:)
Końcówka tej księgi..no rewelacja:D Uwielbiam takie zakończenia . Tak, tak możesz zwalić na mnie, bo w sumie ja Cię do tego przekonałam:P Taka niewiadoma.. ah uwielbiam. Tym bardziej czeka się na następny rozdział, ale tym razem już nowej księgi. Bardzo jestem ciekawa reakcji wszystkich zebranych na to się wydarzyło oraz na nowiny, które z taką lubością przedstawiła Isobel. Ten tydzień to jak wieczność, ale właśnie to jest ten smaczek:)
Czasem przedłużałaś, ale nie aż tak jak w Zapomnianych, bo tu po prostu wiele się wydarzyło. Czekam na rozwinięcie wątku Joce i jej widzenia zmarłych, bo jest nadal niedokończony:)
Niecierpliwie czekam na następną księgę:) No i Elenę i Rafaela- moich ulubieńców:D
Do następnej rozmowy:)
Aga (Guśka)
Yyy...Hej.
OdpowiedzUsuńAktualnie zastanawiam się co ja właściwie robię ze swoim życiem, ale to nieważne.
Po prostu dziękuję za to, że w ogóle jest wzmianka o mnie w tym poście po tym wszystkim.
Powodzenia w pisaniu "Przebudzenia",
Crazy Girl.
To Ty po raz kolejny zadecydowałaś, nie ja. A ja nie byłabym uczciwa względem Ciebie i siebie, gdybym zignorowała dobre kosztem tego, co złe, so…
UsuńDziękuję. Miłe zaskoczenie, że wciąż tutaj jesteś.
Nessa.
Dobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńNie znamy się zbyt długo, ale myślę, że w tym czasie zdążyłyśmy się już o sobie sporo dowiedzieć :) I mimo, że z moim czasem jest marnie, to i tak mnie tu wymieniłaś. Sprawiłaś mi tym wiele szczęścia. Taki cieplutki uśmiech na koniec dnia :)
Bardzo dziękuję. Bardzo to doceniam, Nesso ^^
Przeczytałam opis nowej księgi, jak to Ty, wszystkie tajemnice zostawiasz dla siebie :) Osz Ty, mała diablica! Kusisz zapowiedzią, po której pozostawiasz tyle pytań.
Życzę Ci mnóstwa weny, wytrwałości i szczęścia z pisania nowej części :)
Wiesz, że Cię nie zostawię, choć ostatnio narobiłam sobie zaległości, to opowiadanie jest dla mnie naprawdę ważne. Mam do niego sentyment.
Niech tylko skończy się ta ostatnia klasa i mam nadzieję, że wreszcie znajdę czas na to, co naprawdę lubię :)
Cieszę się, że cały czas mamy kontakt, bo naprawdę świetna z Ciebie babka i fajnie, że się poznałyśmy ;D
Pozdrawiam,
kaslet.
Ale się komentarz rozjechał, no. Blogger wciąż mnie zaskakuje xD
UsuńJak mogłabym Cię pominąć? Krótko czy nie, czas w gruncie rzeczy nie ma dla mnie znaczenia. Niektórzy ludzie mają to do siebie, że sympatię zdobywają ot tak, a Ty zdecydowanie do nich należysz :)
Co to byłaby za frajda (zwłaszcza dla mnie :V), jakbym wszystko zdradziła tak od razu? Dawno nie byłam aż do tego stopnia zadowolona z blurbu, który udało mi się napisać, a na tę księgę czekałam wystarczająco długo. Prolog i pierwszy rozdział już sobie czekają, so… ;)
Bardzo się cieszę, że tutaj trafiłaś i że miałyśmy okazję wymienić przynajmniej kilka mejli. Powodzenia z maturami, a potem już będzie luźniej, to i czasu na rozmowy znajdzie się więcej ^^
Raz jeszcze dziękuję i również pozdrawiam,
Nessa.